Problemy zdrowotne i przesilenie wiosenne zrobiły swoje i mimo mobilizacji ze strony niezawodnych dziewczyn, nie było takiej siły, która zmusiłaby mnie do działania. Tymczasem do świąt zostało kilka dni (mniej niż palców jednej ręki), toteż ... w akcie desperacji wstąpiłam na pocztę, zakupiłam kartki, rozłożyłam na biurku i ... opamiętałam się.
Nie było już czasu, polotu też nie było, więc postawiłam na prostotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję :)