środa, 30 września 2015

Z lamusa

Niedawno, przeglądając foldery w komputerze, natrafiłam przypadkiem na zapomnianą fotkę.
Jest na niej kartka, wykonana w zamierzchłych czasach króla Ćwieczka, kiedy nie miałam bladego pojęcia o technikach, formach, mediach etc.


Jak widać praca jest prosta i uboga w dodatki. Od razu dodam, że nie przez skąpstwo, a z uwagi na niewielką zawartość pudełka z przydasiami :)))
Od tego czasu sporo się zmieniło, warsztat mi się nieco wzbogacił, przez moje twory wyglądają bardziej przyzwoicie, nie mniej jednak z sentymentem spoglądam na takie staruszki wygrzebane z lamusa.
Pozdrawiam ciepło :D

piątek, 25 września 2015

Różany duet

W czerwcu przygotowywałam okolicznościowe dyplomy dla pewnej grupy osób. Ozdobnikiem graficznym była dzika róża wyszperana w necie.
Dyplomy wydrukowałam, po czym okazało się , że z pewnych przyczyn nie mogą zostać wręczone.
Jako, że nie lubię marnotrawić papieru, postanowiłam ich nie wyrzucać z nadzieją, że być może kiedyś je wykorzystam, co niniejszym uczyniłam.


Grafikę wycięłam, trochę podrasowałam nadając połysk płatkom, a  marszczenia listkom. Środki kwiatów zaznaczyłam brokatem i mikrokulkami.


 Róża pnie się po mediowym murze, wspierając o koronkową wstawkę i podpowiada zaparzenie sobie herbaty. Może różanej??????


Druga  zakładka jest bardziej stonowana, za sprawą  mgiełek, którymi pryskałam i pryskałam ..., , a potem oprószałam lśniącymi drobinkami.


Ażurową tekturkę pocięłam i poutykałam tu i ówdzie. Tym samym drugi, różany kwiat zyskał oparcie, a kolejną zakładkę można włożyć pomiędzy kartki ciekawej lektury.


Bardzo mi miło, że pomimo tak długiej przerwy nie zapomniałyście o mnie :)

środa, 23 września 2015

Kusicielka


Wygląda zalotnie spomiędzy kartek, nęci kolorem, sznureczkiem, ozdobnikami i subtelnie kusi: No, sięgnij po mnie, masz przecież chwilkę ... :)))))))) Tak się ciekawie zapowiada... :)))) Chociaż fragmencik ... jedną stronę .... kartkę... To jak będzie, poczytamy?????
Macie tak?


Kiedyś mogłam się bez niej obejść. Zapamiętywałam, gdzie mniej-więcej powinnam otworzyć książkę, albo nr strony, bądź też zaznaczałam jakimś świstkiem papieru. Z czasem jednak doceniłam, jakim jest pomocnym drobiażdżkiem.
Swoją ulubioną,  prawdopodobnie oddałam wraz z książką do biblioteki i słuch po mniej zaginął. Mam nadzieje, że komuś się przydała :)
Tę zaś, podarowałam siostrze, bo jej staruszka ledwo zipała i pora było ją odesłać na zasłużoną emeryturę.



To co Aniu? Poczytamy ...????? :D